6/14/2015

Accept yourself!

Spoglądam w lustro i widzę małe, piwne oczy, a okalające je rzęsy są skąpe i niezbyt długie. Patrzę na skórę obsianą gdzieniegdzie małymi bliznami. Mój nos jest garbaty, a na nim widnieje kolejna blizna. Pod oczami mam ciemne wory, a pod nimi lekko widoczne piegi. Usta wcale nie są duże i pełne, jakbym sobie wymarzyła. Mało brakuje, a zaciśnięte tworzyłyby wręcz prostą, cienką kreskę. Jakby tego było mało, są wyschnięte i popękane. Nie mam czystej cery. Co chwilę pojawia się jakiś trądzik albo inne zanieczyszczenie, a moja skóra wiecznie się przetłuszcza, a co za tym idzie - świeci. Jestem przeraźliwie blada i nie mogę załapać opalenizny. Brodę wieńczy wgłębienie, które nie jest zbyt atrakcyjne, a przy uśmiechu jedynie w jednym policzku tworzy się dołeczek. Są pełne, a kształt kości policzkowych wcale nie zarysowuje się tak, jak u Angeliny Jolie. Nie uśmiecha mi się posiadanie kwadratowej szczęki i nierównych zębów. Włosy od piętnastu lat mają swój zły dzień: kręcą się niesfornie we wszystkie strony, a każda fryzura wygląda na mojej głowie tragicznie i na pewno przeraziłaby fryzjera.

Spoglądam w lustro i widząc te wszystkie niedoskonałości, w mojej głowie rodzi się pytanie: "dlaczego nie jestem ładniejsza?". Gdybym była, ludzie nie uważaliby mnie za przeciętną, a tym bardziej brzydką. Chętnie zaprzyjaźniliby się ze mną, bez problemu znalazłabym chłopaka, który nie zostawiłby mnie dla lepszej.
Być może ciężko w to uwierzyć, ale jeszcze niedawno myślałam podobnie. Widziałam się jako nudną, szarą i brzydką dziewczynę. Dostrzegałam w sobie jedynie wady i co gorsza, podświadomie je wyolbrzymiałam. Dzisiaj jestem już przyzwyczajona do blizn, bez których właściwie nie byłabym sobą. Polubiłam mój garbaty nos. Nie przejmuję się moimi krzywymi nogami ani tym, że jedno oko mrużę bardziej od drugiego. Kiedy zaczynam się śmiać, mało kto śmieje się z tego, co powiedziałam, ale właśnie z charakterystycznego dla mnie śmiechu. Ale nie przeszkadza mi to. Śmieję się razem z nimi.



Popatrz na to z innej perspektywy. Gdybyś miał wybierać pomiędzy czuciem się dobrze w swojej skórze, a sympatią znajomych, to co byś wybrał? Wierz mi, też przez to przechodziłam. Przeszłam na tą jasną stronę. Teraz wolę być mniej lubiana niż nie czuć się dobrze z tym, jak wyglądam. Nie będę nosić obcisłych spodni, bo tak się podoba koleżankom. Ściągać chokera, bo "wygląda jak obroża" i creepersów, bo wyglądam jakbym chodziła na "platformach wiertniczych". Gdybym miała co pokazywać - z szacunku dla siebie i braku tak idiotycznej potrzeby, nie nosiłabym dekoltów. Bo po co? Ideały są różne, a będą ludzie, którym zawsze coś się nie podoba. Był okres, kiedy nieprzyzwyczajeni do takiego a nie innego ubioru uczniowie zaczęli mnie wręcz wyśmiewać i krytykować. Nie potrafili zaakceptować tego, co mam na sobie. Stwierdziłam, że nie ma sensu się tym przejmować, bo po co? Wystarczy to, żebym ja się zaakceptowała. Część z czasem się przyzwyczai, że już tego nie zmienię. Wszystkim przechodzi. 



Jestem, a właściwie byłam osobą z wieloma kompleksami. Nie tylko z powodu wyglądu. Moje umiejętności, a raczej ich brak oraz taki, a nie inny charakter doskwierają mi do dzisiaj. Wiem jednak, że użalanie się nad sytuacją i przesiadywanie kolejnego dnia przy laptopie nic nie da. Trzeba działać. Zamiast marudzić, że nie masz ładnych nóg albo brzucha, zacznij ćwiczyć. To nie tylko satysfakcja z lepszego ciała. Przy uprawianiu sportu organizm produkuje endorfiny, czyli hormony szczęścia, które dają o sobie znać po treningu. Dzięki temu miałam o wiele lepszy nastrój i wspomnianą wcześniej satysfakcję z tego, co robię. Jeśli będę siedzieć w miejscu, niczego nie osiągnę! Kreski nie wyrobię sobie pisaniem, a wyobraźnia nie rozwinie się sama przez oglądanie tablicy na fejsie.

Mam nadzieję, że odnajdziesz się w końcu i zaakceptujesz to, jaki jesteś. 
Pamiętaj.
Każdy jest wyjątkowy.

5 komentarzy:

  1. Podoba mi się to co napisałaś. Akceptacja siebie to klucz do sukcesu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś bardzo ładna i to co napiałaś bardzo uniosło mnie na duchu. Zmotywowało mnie jeszcze bardziej do olania czyjegoś zdania na mój temat. Masz racje, dlaczego mamy podpasowywać się pod jakieś standardy inncyh? Lepiej imponowac sobie, niż innym, bo nie wszyscy to zauważą i docenią. Obserwuję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie to napisałaś. Chociaż ja mogłabym u siebie znaleźć trzy razy więcej wad. :)
    Pozdrawiam :3
    memoraably.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej nominowałam Cię do Liber Blog Award. Szczegóły na moim blogu.
    http://autografymufinki.blogspot.com/2015/09/nominacja-do-liber-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety już nominowalam. ciekawie i trafnie piszesz.
    Zajrzyj do mnie?
    anasty23.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że zabrnąłeś tak daleko. I jak wrażenia?