3/23/2015

100 happy days

Istnieją tysiące projektów i tak zwanych challenge'y - jestem pewna, że słyszałeś przynajmniej o kilku. Zaczyna się od czytania książek spełniających konkretne warunki, wspierania innych, wylewania wiader wody z lodem na głowę, po ćwiczenia, wykonywanie rysunków, a kończy na wrzucaniu zdjęć (właśnie!) i noszeniu fandomowych, wielokolorowych wstążek.


Ale no tak, do czego ja zmierzam? Dwa miesiące temu, całkiem przypadkowo znalazłam na instagramie (widzicie, czasami się przydaje :') ) zdjęcie otagowane hasłem "#100happydayschallenge". Oczywiście, jak się zapewne domyślasz - z zaciekawieniem szybko wstukałam je w Google. Challenge polega na wstawianiu zdjęć czegoś, co nam sprawiło radość, przez sto dni. Pierwsza myśl - trochę bez sensu, ale sama idea świetna. A co mi tam, spróbuję. Dla wielu może wydawać się to głupie, tak jak mi na początku. 




Żyjemy w czasach w których przepełniony plan dnia stał się czymś czym możemy się przechwalać. Kiedy prędkość życia rośnie, mamy coraz mniej i mniej czasu na cieszenie się chwilą. Zdolność docenienia chwili, otoczenia i siebie w nim jest podstawą dla mostu w kierunku długotrwałego szczęścia czyjegokolwiek życia.



71% ludzi, którzy podjęli to wyzwanie, ale nie ukończyli go podają za główną przyczynę brak czasu. Te osoby po prostu nie miały czasu na bycie szczęśliwym. A ty?

100 happy days ma na celu docenianie chwili, drobnostek. Najprościej mówiąc, uczy cieszenia się życiem, pomimo wszystko. Bo wtedy zmieniamy swój styl bycia, przyciągamy szczęście. Pożar zaczyna się od iksry. Ale to już temat na inną notkę, kiedyś do niego wrócę. Także wiadomo już, co twórca miał na myśli. 



Teraz kolejna kwestia. Pewnie zastanawiasz się, co możesz tam wstawić? Odpowiedź jest prosta: wszystko, cokolwiek by to nie było - tekst zapisany na pożółkłych kartkach, światło świecy, bransoletkę z zawieszką, selfie z kumplem, deszcz spływający po szybie, książkę, czekoladę, gazetę, plakat z Twoim ulubionym zespołem, płytę, widok ze spaceru, a nawet różowy zeszyt z uśmiechniętą pandą. Wszystko, co wywołało uśmiech na Twojej twarzy albo pozytywną myśl. Tą część pozostawia się Twojej inwencji twórczej. W moim przypadku większość to cytaty z książek, widoki, selfie i własne rysunki. Zdarzały się też nogi w zakolanówkach, łyżwach, sushi, nieudana tarta i case do telefonu, który właśnie przyszedł pocztą (tak, cud). Bo tak. Bo na sam widok jestem zadowolona.

20 marca był Międzynarodowy Dzień Szczęścia. Administratorzy strony piszą: 

 "Znajdź szczęście wokół siebie, inspiruj innych i wypełnij nim swój kraj!"

Dlaczego to zrobię? Osoby, które wypełniły wyzwanie twierdzą, że:

  • zaczęły zauważać co sprawia im szczęście każdego dnia,
  • są w lepszym humorze każdego dnia,
  • zaczęły dostawać więcej komplementów od innych ludzi,
  • zauważyły jakie są szczęśliwe, mając takie życie jak mają,
  • stały się bardziej optymistyczne,
  • zakochały się w trakcie trwania wyzwania.

OFICJALNA STRONA 100 HAPPY DAYS


Odrobina z mojego udziału :)


#day8
#day51
#day2

#day3
#day52
#day48
#day49

Zachęcam do wzięcia udziału! c:
Więcej moich zdjęć #happydays na instagramie:



3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy blog + śliczne zdjęcia <3
    Zapraszam również do siebie: rysowanie-z-haniko.blogspot.com
    Haniko

    OdpowiedzUsuń
  2. piękny rysunek! zapraszam do mnie: weronika-rysuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny pomysł z tym wyzwaniem. może się skuszę...
    \a odnośnie tych, którzy rezygnowali to pewnie mogło być i tak, że w momentach szczęścia ani im w głowie było strzelanie fot na instagram ;)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że zabrnąłeś tak daleko. I jak wrażenia?